W rozwinięciu zapraszamy do przeczytania wywiadu z Marcinem Staniczkiem, dyrektorem Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Tychach, przeprowadzonego przez redaktora Leszka Sobieraja, który ukazał się w ostatnim wydaniu tygodnika "Twoje Tychy" z dnia 9 lutego 2021 r.

Twoje Tychy: O tym, jak epidemia wpłynęła na sportowe życie najlepiej świadczy kalendarz MOSiR-u – zamiast kilku imprez tygodniowo, pusto...

Marcin Staniczek: Od kilku miesięcy działamy od rozporządzenia do rozporządzenia. W ubiegłym roku mieliśmy w planach duże imprezy masowe, wyścig, turnieje, mistrzostwa miasta w kilku dyscyplinach, ale też mniejsze zawody czy zajęcia sportowe w grupach zainteresowań. Tymczasem od połowy marca wszystko zostało odwołane i choć potem odbyło się kilka imprez, jesienią znów mieliśmy lockdown. W listopadzie z dnia na dzień zaskoczono nas zakazem organizacji imprez biegowych. W piątek wyszło rozporządzenie zakazujące organizowania biegów, a Grand Prix mieliśmy w… niedzielę. Została nam sobota na poinformowanie uczestników, odwołanie posiłków, ekipy pomiaru czasu, itd. Kalendarz jest pusty, bo prawie wszystkie nasze imprezy są dla amatorów, a dla nich zawodów nie można organizować. Natomiast mecze ligowe odbywają się bez widzów...

- Mimo różnych problemów, w ubiegłym roku powiększyła się wam baza sportowa, bo miasto wybudowało dwa stadiony - lekkoatletyczny przy ul. Edukacji i na osiedlu Z oraz o przystań kajakową. 

MS: Cieszy fakt, że mamy coraz więcej nowych obiektów, a starsze przechodzą systematyczne modernizacje. Przejmując wspomniane stadiony dokonaliśmy kilku zmian w organizacji i zarządzaniu, przygotowaliśmy też regulaminy i wszystko co potrzeba, by mogli z nich korzystać sportowcy i mieszkańcy. Ważną inwestycją wykonaną przez miasto był także remont boiska przy ul. Edukacji. Natomiast z budżetu partycypacyjnego wykonaliśmy trybunkę w Zespole Boisk Piłkarskich na osiedlu A, a ponadto na tym obiekcie zmodernizowaliśmy monitoring, jest też nowy chodnik. Wymieniliśmy siatkę przy promenadzie przy Jeziorze Paprocańskim, remont przeszedł agregat na Stadionie Zimowym i statek na placu zabaw OW Paprocany. Dodam, że uzupełniliśmy sprzęt służący utrzymaniu obiektów - kupiliśmy ciągnik wraz z areatorem, kosiarkę na stadion przy ul. Katowickiej, samochód dostawczy oraz rampę do hali przy al. Piłsudskiego. 

- Obiekty są mniej wykorzystywane, zmniejszyły się zatem koszty ich utrzymania, ale i dochody za wstęp czy wynajem. O ile zatem spadły dochody?

MS: Mniej więcej o połowę. Dotyczy to przede wszystkim Krytej Pływalni. Teraz  zawodnicy z klubów już trenują i jakiś dochód jest, bo opłatę wnoszą kluby pływackie spoza Tychów. Ale oczywiście nie ma osób korzystających z pływalni, z saun, masażu, zamknięte są też pokoje gościnne. W ubiegłym roku niektóre obiekty były otwarte, inne zamknięte, więc część pracowników była na postojowym. Jeśli chodzi o dochody, to na dotychczasowym poziomie utrzymał się jedynie wynajem sprzętu pływającego w Paprocanach.

- A co w planach inwestycyjnych na ten rok?

MS: Mam nadzieję, że miastu uda się sfinalizować budowę przystani dla ratowników wodnych i wypożyczalni sprzętu. Projekt jest gotowy, ale prace trzeba  przeprowadzić albo wiosną, albo na jesień, bo przecież trudno to robić latem. Planowane jest także zaprojektowanie, a w perspektywie budowa boiska piłkarskiego za areną lekkoatletyczną, przy kortach. Będzie miało naturalną trawę i podgrzewaną płytę. Zmodernizowane zostanie oświetlenie boisk przy ul. Andersa i Edukacji. A na OW Paprocany przymierzamy się do wyburzenia budynku Zrembu.

- MOSiR to także sport wyczynowy, który pewnie nieprędko wróci do stanu sprzed epidemii. Czy obecnie wszystkie sekcje już trenują?

MS: Tak. Wszyscy nasi zawodnicy mają licencje, więc mogą trenować i zajęcia się odbywają. Początkowo dyrektorzy szkół, z sal których korzystamy mieli obawy, ale w końcu otwarli je dla sportowców, oczywiście przy zachowaniu zalecanych środków ostrożności i higieny. Niektóre związki powołały koordynatorów do spraw zdrowia. Tak jest m.in. w piłce ręcznej, hokeju i koszykówce. Inaczej jednak musieliśmy organizować mecze i treningi, zwłaszcza w najmłodszych grupach. Rodzicom nadal nie wolno wchodzić na obiekty, dlatego niektóre sekcje czy drużyny organizują transmisje zajęć online. Rodzice zostawiają dzieci pod opieką trenerów, potem przez godzinę, dwie zajmują się swoimi sprawami lub mogą obejrzeć trening czy mecz w telewizorze, na laptopie, smartfonie. Pewnie takiej możliwości nie odkrylibyśmy, gdyby nie obostrzenia. W ostatnich miesiącach zawodnicy i trenerzy nadrabiają stracony czas. Nie bez problemów jednak, bo w pierwszym półroczu rozgrywki czy imprezy były przerwane, odwołane lub przesunięte na późniejsze terminy. Na przykład nie odbyło się kilkanaście meczów piłki ręcznej, które powinny być rozegrane w 2020 roku, a rozgrywki mini siatkówki, które zaczynały się na przełomie listopada i grudnia, mamy w końcu stycznia. Z kolei koszykarze i hokeiści grali bez większych problemów. Jeśli chodzi o sporty indywidualne, to najtrudniej mieli pływacy i przedstawiciele sportów walki, bo najbardziej ich dotknął lockdown i dużo zawodów zostało odwołanych. Nadal zresztą nie wiadomo czy odbędą się wszystkie zaplanowane imprezy.

- Nie brakuje chętnych do sekcji MOSM?

MS: Mamy mnóstwo telefonów, jednak nie możemy prowadzić naborów. Paradoksalnie, dzieci klas I-III chodzą do szkoły, ale w naborach nie mogą brać udziału, bo nie mając licencji, nie mogą brać udziału w zajęciach sportowych. A licencji nie mają, bo skoro nie uczestniczą w naborach, nie mogą się o nią ubiegać. Trenerzy już teraz zwracają uwagę, że brak naborów może spowodować, że w przyszłości zabraknie zawodników w danych rocznikach.

Leszek Sobieraj